wtorek, 12 sierpnia 2008

Krucjata Miłości

1. Szanuj każdego człowieka. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata.
2. Myśl dobrze o wszystkich - nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś dobrego.
3. Mów zawsze życzliwie o drugich - nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi.
4. Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.
5. Przebaczaj wszystko, wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody.
6. Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jakbyś pragnął, aby tobie tak czyniono. Nie myśl o tym, co tobie jest kto winien, ale co Ty jesteś winien innym.
7. Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pociechą, radą, pomocą, sercem.
8. Pracuj rzetelnie, bo z owoców twej pracy korzystają inni, jak Ty korzystasz z pracy drugich.
9. Pomagaj bliźnim. Otwórz sie ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół siebie.
10. Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół.

Kard. Stefan Wyszyński

czwartek, 18 października 2007

kłamstwo

kłamstwo jest środkiem przeciwbólowym na cierpienie świadomości nieuniknionego

czwartek, 27 września 2007

"Natura ludzka polega na nieustannym wysiłku przekraczania granic zwierzęcości tkwiącej w człowieku i wyrastania ponad nią człowieczeństwem i rolą człowieka jako twórcy wartości. Bez tej misji i bez tego wysiłku wyrastania ponad samego siebie człowiek zapada z powrotem i bez ratunku w swoją czystą zwierzęcość, która stanowi jego śmierć"
R.Ingarden Książeczka o człowieku

środa, 26 września 2007

Artystygmat

Artystygmat - rodzaj zjawiska przedmiotu lub zdarzenia (także naturalnego), którego mimowolna lub niezamierzona osobliwość w spostrzeżeniu obserwatora posada aspekty/walory artystyczne. Artystygmat nie jest zatem cechą danego zjwiska, ale zjawisko staje się artystygmatem w momencie postrzegania (przypisania mu lub odkrycia w nim cech artystycznych).

Jednym z przykładów zastosowania artystygmatu w grafice są tzw. Dzieła Deliecedebryczne (dzieła przypadkowe, mimowolne), w których efekt artystyczny jest wynikiem min. nieświadomego zestawienia/nałożenia się rysunku lub jego elementów, lub wykorzystania artystycznego elementów przypadkowych/niezamierzonych w obrazie.
W myl zasady "świat jest magazynem sztuki, zbiorem rekwizytów ułożonym według ukrytego porządku". Dzieła Deliecedebryczne (przypadkowe, mimowolne) były w latach 90-tych XX w. podstawą Artystygmatyzmu, który eksperymenty z przypadkowością w grafice przeniósł na inne dziedziny twórczości, głównie muzykę, literaturę i happening.

wtorek, 25 września 2007

Mózg

Nasz mózg został rozwinięty przez ewolucję nie jako narząd w służbie obiektywnego poznania świata, lecz przede wszystkim jako narząd, który ma zwiększyć nasze szanse przetrwania.
Archaiczna część naszego centralnego układu nerwowego przeważa w takim stopniu, że w realności wciąż jeszcze tkwimy przede wszystkim za pośrednictwem sądów i form oglądu wrodzonych. Natomiast kora mózgowa, otaczająca owe dawne części naszego mózgu kilkumilimetrową warstwą komórek nerwowych, wynosi nas ponad wszystkie ziemskie istoty na tyle, że potrafimy rozeznać nasze osobliwe położenie.
Nie jesteśmy w stanie poznać obiektywnej realności świata samego w sobie.
Realność naszego codziennego świata jest nie mniej hipotetyczna, jak realność zaświatów.
Hipoteza o tamtym świecie jest co najmniej dopuszczalna, a w świetle dzisiejszego przyrodniczego obrazu świata nie sposób jej obalić.
Religia zajmuje się światem wartości.
Religia jest to więź człowieka z Bogiem.
Max Planck

Paweł i Gaweł czyli demokracja

i o zasadzie działania mediów:
nie możemy napisać czegoś innego niz inne gazety, bo zostaniemy posądzeni o brak obiektywizmu, czyli o ogólnej paranoi, zakłamaniu i zmieniających się znaczeniach słów zdawałoby się podstawowych...
[Czyżby Platon przewidział telewizję, gdy mówił o cieniach na ścianie ja-skini, które ludzie uważają za samą rzeczywistość?]
Musimy się pogodzić z tym, że niczego nie dowiadujemy się o realnym świecie
Hoimar von Ditfurth i dalej...
“... mówi się całkiem słusznie o mą-drości, oszczędności, przezorności, dobroczynności przyrody, nie czyniąc przez to z niej rozumnej istoty...”
Immanuel Kant Krytyka władzy sądzenia

Z cyklu Polemika z samym sobą

cognosce te ipsum
/poznaj samego siebie/
Spośród istnień wyłaniam się JA moje ego raz rozkoszuje się zwycięstwem, to znów zagryza gorycz porażki.
Cést la vie.
Zastanawia się jakie to właściwie jest. Mnożą się pytania bez odpowie-dzi. Sfrustrowane, zmęczone porzuca zamiar kontynuacji owych wynaturzeń o sobie samym powracając do zajęć co-dziennych. Jutro też jest dzień. Tamała
JUTRO BĘDZIE FUTRO
A POJUTRZE JUŻ PO FUTRZE

Przekleństwo języka...

co, kto, kogo,
czemu, na co,
z kim, dlaczego,
jak, dla kogo?
skurwysynu

DAM PRACĘ:

WORLD WEAPON TRADE ORGANISATION
&
WORLD DRUGS TRADE ORGANISATION
are searching for:
Market Researchers
Regional Sales Marchandisers
Supply Directors
in Caucasus
and the Middle East Region

odcinek gargantuiczny

- Króliczku pokaż jak szybko potra-fisz przebierać łapkami, kiedy cię gonię z siekierą - Króliczek kojfnął.
Kiedy lustro zostało rozbite nic nie odpowie na pytanie wieku. Po absur-dzie jak po notorycznym wątpieniu zostaje tabula rasa. Bunt nie roz-trzyga niczego, ale przynajmniej sta-wia opór. Króliczek to gówniane zwie-rzę, ponieważ jego istotą jest strach. Krzyczę, że w nic nie wierzę i że wszystko jest absurdem, ale nie mogę zwątpić w mój krzyk, w mój bunt, który karmiąc się strachem staje się moją istotą i wiarą.
Wiem, że niczego nie wskóram i nicze-go nie wygram, muszę jednak stawiać opór. Kiedy mówię, że się nie zgadzam to znaczy, że nie jestem martwy. Moje życie to bunt, moje życie to niezgoda na zachowanie się jak pierdolony Kró-liczek.
Bartolomeo della Ruia

idee i postaci

“... jedynie do końca ręcząc tutaj za swoje własne gdzie indziej, w pełni ręcząc dzisiaj za swoje własne wczo-raj, tylko poprzez tę bezwarunkową gwarancję ja za samo siebie i za wszystko, czym kiedykolwiej było i uczyniło, ja osiąga continuum, a więc i tożsamość z sobą samym; tylko i wyłącznie w ten sposób może się w ogóle stać czymś pewnym, określonym i konkretnym, czymś mającym konkretny stosunek do swojego otoczenia, nie rozmytym w nim i nie poddającym się jego przypadkowemu nurtowi.
Zrzec się odpowie-dzialności za siebie samego, odstąpić od własnej integralności i suwerenności, nie rozszerzać,nie wzmac-niać, ale przeciwnie,
ograniczać i osłabiać natężenie woli swego ja w różnych sferach
swojego działania
/łącznie z tymi, które przypisuje się na przykład instynktom - czyli kolej-nemu przejawowi asekuranckiego loko-wania ja w nie ja/ oznacza w konse-kwencji jedno:
odwrócenie się od bytu, rezygnację z własnych tajemniczych związków - w których pośredniczą nasze pochodzenie i cel, do którego zmierzamy - z jego pełnią i integralnością; zniszczenie własnych kompleksowych powiązań z bytem - i rozpadanie się na atomy izolowanych, ograniczających się do siebie i prozaicznych interesów wyda-rzeń i dążeń związanych z bytowaniem; rozmywanie się we własnym bytowaniu, a tym samym w nie ja, i przez to wreszczie - utratę prawdziwego ludz-kiego bytu, będącego związkiem zako-rzenionym w pełni bytu i na nią zo-rientowanym, będącego kierunkiem, wzlotem, sensem i posłannictwem ludz-kiej egzystencji. Oznacza to: rozpro-szenie się w świecie, w świecie zja-wisk, partykularnych interesów, przy-padkowości, szczegółów, błachostek i bezsensownych wysiłków;
pozorne ułatwienie sobie życia - ale za cenę utraty samego siebie, utraty cudu istnienia swego bytu, oddzielo-nego, ale właśnie dzięki temu dążące-go do integralności; oznacza wreszcie utratę własnej, tkwiącej w bycie i pozostającej z nim w trwałym stosunku tożsamości, a więc tego, co jedynie i przede wszystkim zespala nasze ja w jedną całość i czyni nas naprawdę ludźmi.” Vaclav Havel

who defeated US Marines?

VIET CONG
used
AK-47 KALASHNIKOV
ALWAYS IN THE WINNING HAND

Eseje interegzystencjalne

Przekleństwo języka, którego słów znaczenia nie określa leksykon, ale kontekst. Jest nieprecyzyjny, nie-praktyczny, ale barwny, ciekawy, piękny...
- Co to jest metafora?
- Metafora jest wtedy, kiedy opo-wieść nie znaczy to, co znaczy, ale coś zupełnie innego.
Z tym, że jest to klasyczna metafory definicja. Dziś bowiem zdaje się być ona /metafora/ nie przenośnią, porów-naniem, pięknym sposobem mówienia nie wprost, ile raczej banalnym i gnuśnym wybiegiem, ucieczką od języka pełnego znaczeń, wymagającej myślenia kwieci-stej wymowy do prostackiego stereoty-pu, haseł, wytartych skrótów.
Babramy się w nudnej/do rzygu włącznie/ nowomo-wie potoczności, w któ-rej próżno szukać kolo-rytu gwar, która w sno-biźmie swoim nic nie ma wspólnego z naturalną ewolucją języka. I o zgrozo, jest to snobizm
na pospolitość, unifika-cję, jednolitość /?!/;
pojęcia tak odległe od ideałów ludz-kiej suwerenności, indywidualności, wolności. I dzieje się tak podobno pod szyldem swobody i równouprawnie-nia /?/.
Metafora staje się płaskim, nieprecy-zyjnym skojarzeniem anegdotą, ste-reotypem /któremu tak daleko do po-ezji/.
Po co wysilać umysł wyobrażając sobie pojęcia, skoro są gotowe obrazki, skoro wystarczy hasło, aby wywołać reakcję. I nic to, że jest to reakcja bezmyślna, że jest to Pawłowowski odruch warunkowy tyle, że umysłowy, a raczej umysłowe kalectwo.
Akcja - Reakcja.
A gdzie Poezja?
Choć, jak powie pragmatyk:
zmiany, zmiany, zmiany

Appendix: Skoro nie szkoda róż, po-rzucić raczej należy estetyczne nawy-ki i zakląć szpetnie po francusku:
Jebać system ...słoneczny
W miarę zanikania znaczeń obrazowych wyrażających posłanie o zabarwieniu mitologicznym dosłowne znaczenia co-raz bardziej występują na plan pierw-szy. Nieuchronnym skutkiem jest myl-ne, dosłowne rozumienie obrazu, który pierwotnie miał być rozumiany mitolo-gicznie.

Ludzie, opamiętajta się!

Blaga to cudowna rzecz

Alles ist beschissen

Pustelnia
Od dawna, może nawet od zawsze, odkąd pamiętam, mam wszystko, cze-go potrzebuję, prawie. Powinienem być szczęśliwy.
Mała chatynka - mój dom, moje miejsce - pośrodku, a może na uboczu oceanu asfaltu. Wielki plac otacza pustelnię, a może to ona zakłó-ca jego bezkres. Czy rzeczywiście jest bezkresny?
Nieraz już próbowałem dojść gdzieś, gdziekolwiek indziej niż tylko na kolejny płaski widnokrąg, gdzie bezlitosne słońce, opętańcze wichry, gdzie nic prócz asfaltu, albo wszystko asfalt. Za każdym razem zmuszony do odwrotu, ale czy można wrócić w bezkres?
Którejś zimy zobaczyłem wreszcie COŚ. Przestraszyło mnie, w isto-cie było straszne. Przyzwyczajony, że tylko ja, sam zostawiam śla-dy i tylko za sobą uląkłem się własnej nadziei, spełnienia tęskno-ty by wreszcie po czyichś śladach dojść do czegoś, kogoś innego niż to, co znałem już zbyt dobrze.
Zobaczyłem ślady stóp.
Sam dość wiedziałem już o śladach wnioskując po własnych, że zwy-kle zaczynały się w Pustelni, a zatoczywszy mniejszy, większy o-wal, nigdy okrąg, zawsze wracały, zawsze następował jakiś ciąg dalszy, kontynuacja, albo przynajmniej zakończenie. Nie tym razem. Ślady, które wtedy widziałem zaczynały się w pustce, nie wynikały z niczego, zaczynały się. Zaczynały się ot tak, jakby ktoś sfrunął i zostawił pierwszy odcisk stopy w nieskalanej powierzchni, a za nim następne, w szeregach. W przeciwieństwie, do których przywy-kłem układały się w figurę otwartą, której początek aż nazbyt wy-raźny, scharakteryzowany jedynie następstwem, kontynuacją, jak półprosta. Przezwyciężywszy lęk i odrazę, chociaż bezwiednie, kie-rowany jedynie nadzieją, może nawet wbrew sobie postawiłem własny ślad obok na śniegu. Porównanie pozbawiło mnie wątpliwości. Były identyczne.

the song remains the same

Obecny stan techniki naukowej pozwala dowieść prawdziwości KAŻDEJ teorii, zasadnośc dowolnej /najbardziej nawet zbrodniczej czy absurdalnej/ zależności, co ucieszy zapewne surrealistę, ale prowadzić może do sytuacji, kiedy
WSZYSCY MAJĄ RACJĘ.
Mamy zatem do czynienia ze zjawiskiem, któremu na imię: DEMOKRACJA W NAUCE.
Okazuje się, że rację mają i dowodzący wpływu gwiazd na losy człowiecze, gło-szący, że charakter i talenty są sprawką genów, a nawet mówiący o wewnętrznym pragnieniu ludzi objadających się ponad miarę etc...
Pluralizm poznania jednostkowego używany jest do dowodzenia równolegle tez sprzecznych z sobą, a nawet założeniami naukowego postępowania, dowodzenia i argumentacji, przysparzając więcej za-mieszania niż wyjaśnień.
Nawet tak modny ostatnio symbolizm,owoc pseudohumanizacji nauki /co polega na mnożeniu bez potrzeby bytów i pojęć/ nie dozwala na dowolność w interpretacji symboli /choć różne są na to w dziejach przykłady/. Symbolem alchemii /której dzisiejsze nauki przyrodnicze są dzie-dziczką/ był Uroboros - wąż zjadający swój ogon. Znak ten dotyczy zależności materialnych i ideowych, a nie procedu-ralnych, mówi o tym, że wszystko trwa w zmianie, wraca do punktu wyjścia, że nic nie ginie, nie oznacza dreptania w miej-scu. A rozwój nauki drepce właśnie wokół techniki, aparatury...
Taka sytuacja może dotyczyć Życia, któ-rego Nauka winna być opisem, nie naśla-downictwem. Życia, w którym ciągła trwa walka tego, co obecne z tym, co dotych-czasowe, której formy tak różne. Od bezpośredniej krytyki, rewolucji, po przekonanie o nowatorstwie, odkrywczo-ści, misji, czy co tam jeszcze...Ów spór, konflikt, choć niezbędny by trwała ludzkość, w gruncie rzeczy nie zmienia nic, utrzymuje ciągłość. Wszystko toczy się jak dotąd, trwa, zmieniają się tylko narzędzia. O tym właśnie mówi wąż, co się toczy like a rolling stone.
MGR

poradnik dla zakochanych

SZKLANKA WODY ZAMIAST
W związku z podpisanym ostatnio Konkor-datem, publikujemy najnowsze osiągnięcia socjologiczno-medyczne dotyczące hiper-bezpiecznych środków antykoncepcyjnych. Opracowane na podstawie obejmującej 1mln losowo wybranych ankietowanych. Stosując je pozostaniesz w zgodzie z własnym sumieniem i Konkordatem.
1.Metoda czasowa polega na tym, że twoja druga połowa jest w ciąży: 100% skutecz-ności, 36% ankietowanych, gwarancja 9 miesięcy;
2.Metoda światłoczuła “na fotokomórkę”, skuteczność ok. 30%, /uwaga: nie podważa światłości narodu/- podczas randki nie gasić świata /zakaz dotyczy również używania żarówek 40W/, zapomnieć należy o XIX-sto wiecznej metodzie pary i elek-tryczności /zamykania pary w pokoju i wyłączenia światła/;
3.Metoda kolgejt, dotyczy romantyków - nie myć zębów przez dwa tygodnie;
4.Prohibicja - należąca do najbardziej skutecznych metod /po
punkt 1./ skuteczność 60%, dotyczy 80% ankietowanych;
5.Metoda “na lisa” jeżeli inni “to ro-bią” ty się przyczaj i obserwuj, nie bądź zachłanny.
Najbezpieczniej jednak zostać przyjacie-lem Eltona Johna. Gizmo

Ogłoszenie!

...śniło mi się lato na łące
pełnej słońca, i kobiet...

ten sen może być TWÓJ!

Firma “SIGMUNTH” w promocyjnej akcji proponuje państwu unikalny, oparty o najnowsze i najlepsze zdobycze chemii, elektroniki, psychologii, magii, wróż-biarstwa i hotelarstwa System: For Re-storative Everybody’s Uncommon Dreams, dzięki któremu przyśni się Wam sen o jakim nawet nie śniliście.
Śnij dobrze...
Sigmunth - fabryka snów w Koluszkach

Spostrzeżenia- coś się jednak zmienia

Instytut Kontroli i Manipulacji Klimatu Ziemi im. Eleonory Nino przy ONZ okre-ślił nowe zasady funkcjonowania zimy. Trwać ona będzie 1tydzień, 3godziny i 26 sekund w okresie od 23 XII do 1I każdego roku na całej powierzchni kuli ziemskiej z wyjątkiem Antarktydy. Wszelkie pozo-stałe, wykraczające poza wyznaczone termina przejawy zimy są nielegalne i podlegać będą natychmiastowej likwida-cji.
O wybrykach takich informować należy Okręgowe Komisje Ładu i Porządku.
Międzynarodowa Komisja Agencji Ewolucji Antropologicznej i Archeologii ogłosiła, że ewolucja popełniła błąd w rozwoju człowieka. W związku z tym odwołuje się cechy nabyte 1 mln lat temu. I tak od chwili zatwierdzenia przez ONZ Człowiek zapadać będzie z Pożegnaniem Jesieni w sen zimowy. Zarządzenie Zarządu Komisji obowiązuje od dnia zarządzenia do odwo-łania włącznie, które nie nastąpi już przenigdy.

Das Reich der Kinder.

...Mężczyzna jest często niedojrzały i nieszczęśliwy. Mimo to, jako pierworodny syn Boga, czuje się zwolniony z obowiąz-ku pracy nad sobą, chętnie natomiast zabiera się za zmienianie świata i rzą-dzenie, nie zauważając faktu, że nie jest nawet w stanie kontrolować własnej seksualności...
jak pisze psycholog i psychoterapeUta Wojciech Eichelberger.
Sąd powyższy jest głosem krucjaty femi-nistycznej, w której aż kipi nieodparta chęć zmieniania świata, którą sam autor /jakby nie było mężczyzna, choć autory-tet/ piętnuje, jako typowo męskie.
Owszem zgodzić się można, że niedojrzałe jest całe społeczeństwo, ale nie wyłącz-nie, dajmy na to, bruneci po 30-stce. Z drugiej strony niedojrzałość nie musi oznaczać gówniarstwa:
das Reich der Kinder.
Pierworodnemu i siostrze jego młodszej powiedziano:
idźcie i rozmnażajcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną.
WY! Oboje, cuzamen, wmiestie, tugeder, społem, a nie sobie na przekór, oddziel-nie, wbrew... Przecież śmiesznym byłoby, gdyby Adam zaczął coś udowadniać Ewie: ale jej pokażę, albo Ewa Adamowi: prze-cież jestem lepsza, itd. Brakowałoby tylko żebyśmy w imię płciowej sprawie-dliwości dziejowej zaczęli się naparzać, okładać i ze sobą walczyć. Toż dopiero jest niedojrzałość, toż paranoja.
O ileż przyjemniej i pożyteczniej upra-wiać razem sypialniane zapasy dla dobra, pożytku i radości wspólnej. WSPÓLNEJ!
Po cóż wprowadzać sztuczne podziały w to, co jednolite? Czy naprawdę tak istotnym jest, że ten, który zasiada na czele stołu prezydialnego ma cycki, czy nie, jeżeli tylko oboje /ta z i ten bez/ zasiadać będą w taki sam sposób, ani lepiej, ani gorzej? A czy tak pasuje do kobiety zawód górnika, hutnika, albo spawacza?
Nie należy podejrzewać psychologa i terapeUtę Wojciecha Eichelbrgera o złą wolę, ale zbyt złowieszczą jest nierze-telna jednostronność wprowadzająca wię-cej zamętu niż korzyści i miast pomagać ludziom, co jak mniemać należy jest powołaniem terapeUty, budzi zamieszanie w umysłach i niepotrzebne animozje, co nikomu jeszcze na zdrowie nie wyszło. Mężczyzna, Bas itd.
Appendix: dokonując autodeklaracji uczciwiej jest przyjąć jakąkolwiek hie-rarchię np:
najsampierw jestem CZłOWIEKIEM, dopiero później Mężczyzną,
Polakiem, Białasem etc, etc.

Przekleństwo języka...

Wyszedłem z świątyń zielonych łąk, pól, lasów mądrych
do świętej ziemi betonowych bloków
Myślałem zdążę za ludzkością mądrą za-mkniętą w stalowych okowach
Spotkałem wielu z miasta
filozofów, których podstawy z betonem nie równe
A kto spamięta kobieciny stare lat pięć leżące w po swym mężu Łożu, których już dawno wszyscy zapomnieli
Czy muszę odejść od natury ojców bym był w salonach dywanem debilom
Zmieszam się z nimi jak piasek z cemen-tem nie wiedząc, który z nas panem
Ale jak wody klastery niewinne wypłynę kiedyś i kto będzie wiedział
Gizmo

D.A.F. de Sade Apologia Zła

Doświadczając empirycznej rzeczywistości dostrzega się wszechobecność zła, cha-osu, zbrodni. Człowiek jest połączeniem nikczemności, sprzeczności, występku.
To, co określa się jako zło, złem nie jest. Taki stan rzeczy jest KONIECZNY. Bóg przestał byc panem swego dzieła -
Zło musi być powszechne.
Istnieje Bóg /konieczność/, stworzył On świat w imię zła w którym ma upodobanie. Zło stanowi istotę Boga. Jest ono ko-nieczne dla realizacji boskich planów.
Zło jest najwyższym dobrem.
Zło jest konieczne i dostarcza przyjem-ności.
Bóg jest mściwy, jest bytem na wskroś barbarzyńskim, niesprawiedliwym i pełnym złośliwości, są te cechy jednocześnie koniecznymi modusami napędzającymi świat. Zło jest arche świata; to dzięki niemu może on trwać. Świat ze zła powra-ca /po śmierci/ do zła. Takie jest PRAWO UNIWERSUM.
Wszystko, co jest musi być złe, okrutne, nieludzkie skoro zło /istota Boga/ nie poddaje się ani miłości, ani wdzięczno-ści. Zło jest dręczone przez zło. Dzieje się tak dlatego, że nie zachodzi inter-ferencja zła.
To, co wywodzi się ze zła /Boga/ jako wtórne zostaje rozbite i wchłaniane przez samą istotę zła jaką jest Bóg. W wyniku tego procesu powstają złośliwe molekuły.
Żaden człowiek, nie może uniknąć tego potwornego losu, trzeba aby wszystko, co wywodzi się ze zła /łona Natury/, ponow-nie w nim spoczęło. Odrażające składniki złego człowieka wchłaniane są przez Najwyższą Niegodziwą Istotę, po to, by powróciwszy ożywiały inne jeszcze byty, które o tyle bardziej zepsute, że pocho-dzą od zła.
Byt dobry w ogóle nie istnieje
Cnotliwość nie jest dobrem. Nie jest nią z pewnością dla Boga. Człowiek cnotliwy to słabeusz, a słabość jest złem. Dobry człowiek bardziej cierpi w kontakcie ze złośliwymi molekułami. Dlatego też li-bertyn chce być zły i nikczemny, gdyż w chwili śmierci /kontakt ze złośliwymi molekułami/ jego cierpienia będą mniej-sze o tyle, o ile mniej będzie w nim dobra. Zasadą życia, której podległy jest każdy człowiek brzmi: Czyniąc zło doznawać zła.
Rober

Coś z Nietzschego dla każdego

Teoria redundacji to
TEORIA ZBĘDNOŚCI PRAWDY
P.F.Strawison: Prawda i terminy od niego pochodne są wyłącznie preformatywne. Samo użycie predykatu “prawdziwy” jest zbędne logicznie, wyrażenie to nie wnosi nic do naszej wiedzy.
Kłamać, oszukiwać,
prowadzić na manowce...
Problem nie polega na tym, czym jest prawda i czy my wypowiadamy prawdy.
Wydaje się, że problem ukryty jest w tym, czy my potrafimy wypowiedzieć /resp. mówić/ w określonych sytuacjach to, co powinniśmy mówić /resp. wypowie-dzieć/ i do czego mamy w ogóle prawo.
Twierdzimy, że naczelną wartością ludz-kiego życia jest prawda. Trzeba jednak włożyć sporo wysiłku by spełnić niezbęd-ne warunki osiągnięcia i rozpoznania prawdy. Warunki te może określić katego-ria Pewności, która jako cel będzie uciekała nam spod stóp.
Ktoś, kto w to uwierzy jest szalony lub postradał rozum.
Chcemy wiedzieć czym jest prawda?
Mamy dwie możliwości: tak, tak, nie, nie, 1 lub 0, dzień i noc etc. Siedzący na kamieniu powie: teritum non datur.
de Rose

trzy idee, trzy postaci

NIE BÓJMY SIĘ MARXA
Świat się zmienił, bóg-Marx został zde-tronizowany. Dlaczego boimy się Marxa? Czy rzeczywiście wszyscy jesteśmy tak bogobojni?
Cóż dał nam Marx?
Karol Marx pisząc “Kapitał” był otoczony gromadką głodnych, wrzeszczących dzieci , żona zaniosła jego spodnie do lombadu. Tak więc Karol w kalesonach, przy maszy-nie wykańczał monumentalne dzieło. “Pra-ca stwarza cuda dla bogatych, a dla robotnika nędzę”.
Nie bądźmy źli na Karola. Jeśli ktoś mówi: “siła moja jest tak wielka, jak siła pieniądza” należy mu wybaczyć.
Wracając do rzeczy. Oskarżamy Karola o największe zbrodnie wszechczasów tj. komunizm. A przecież “komunizm jest rozwiązaniem zagadki historii i jest tego świadomy”.
Karol nie miał na myśli prymitywnego egalitaryzmu.
Socjalizm może być jedynie wynikiem procesu dziejowego, a nie prymitywizmu intelektualnego.
Pieniądz jest dobrem najwyższym. I oto jest alienacja. Jesteś Herkulesem? Uwa-żaj bo zginiesz w ogniu własnych sukce-sów, jesteś Narcyzem to cię zniszczy choroba pięknoduchów.
Marx nie bronił tylko robotnika, ale pokazał, że Boss jest chory.
Chrystus był cieślą i bronił proleta-riat. Marx był biedny i na zamówienie tj. pieniądze pisał Międzynarodówkę.
Ale nie bójmy się Marxa, bo tylko “drze-wo, które nie jest drzewem chorym nie boi się przynosić owoców” /E.Mounier/
Karol Marx udowodnił, że nie tylko praca naszych rąk staje się przedmiotem ze-wnętrznym, ale pozostaje poza nami, niezależnie, jako coś obcego, jako prze-ciwieństwo, jest nam wroga i obca. Zako-chaliśmy się w dobrobycie, w bogu-pieniądzu, a Karol pisał “... jestem człowiekiem złym, nieuczciwym, niesu-miennym, ograniczonym, ale pieniądz jest czczony, a więc czczony jest jego posia-dacz.” Nie bójmy się Marxa. Chyba, że pieiądz jest dobrem najwyższym, a więc kapłanem jest jego posiadacz.
De Rose

Niebywała okazja!

Po najniższych cenach polecamy!
Scyzoryk “Damokles”

Wąż, który połknął słonia

albo Krzywa Gaussa
Przerażonym konkluzją rozważań nad ge-niuszem, wybitnością, przeciętnością i miernotą zawsze zostanie zbawienna pro-tekcja matematyki i prawa wielkich liczb.
MGR
Każdy ma swoje zdanie, podobnie jak i dziurę w dupie
Clint Eastwood

olłejs luk et de brajt sajd of lajf

Porzućmy zatem pesymizm oddawszy się radościom życia, swawolom i hulankom, hejże hola! Przed naszym śmiechem niech drżą spróchniałe kości, Hindenburg, Hindenburg. Porzućmy myśli o promienio-waniu jonizującym i ultrafioletowym, o węglowodorach poli-aromatycznych, dwu- i trójtlenku siarki, podtlenku azotu, katastrofach lotniczych, górniczych, morskich i drogowych, o zawałach, ra-kach, skorupiakach, mięczakach i twar-dzielach.
Wciąż przecież jeszcze dym - atrybut tchnienia rozbija się o tafle światła, odpryski słońca pozawieszane są w prze-strzeni, a potłuczone niebo błyska na trawie.
Przyjrzeć się światu nie myśląc o nie-istniejących, odległych krainach, z których ani pożytku, ani przyjemności. Bo czyż potrzebna jest Wam na przykład Lizbona? “Czyż może naprawdę istnieć Paryż - miejsce o nazwie brzmiącej tak pretensjonalnie, że aż śmiesznie, albo Londyn w zasadzie pomyślany jako mgła? Manchester i Liverpool to dwa boiska do piłki nożnej z hałdami węgla zamiast trybun. Bordeaux to góra w kształcie butelki. Rotterdam, Antwerpia i Haga to nazwy kilku zapchlonych żaglowców koły-szących się przy kejach z ładowniami pełnymi przypraw korzennych i jedwabiu. Chicago to miejsce pełne walizek z pie-niędzmi, w którym żyją, strzelają umie-rają gangsterzy w pilśniowych kapelu-szach. Nowy Jork zmieścił najwyższe drapacze chmur na 16 cm długości i 12 szerokości, z drugiej strony ma miejsce na znaczek pocztowy. Białe zaś jak pa-pier i czarne jak noc słowo Casablanca to nazwa nocnej kawiarni dla niezdecydo-wanych samobójców.” Wszystkie te miejsca istnieją tylko w opowieściach, bo na-prawdę istnieją tylko sny i opowie-ści.

Tinius,
cytat: Magdalena Tulli “Sny i Kamienie”

always look at the bright side of LIE.

Zastanawiające jak dobrze przyjmuje się rosyjski wynalazek - wioski patiomkinow-skie nie tyle wypełniające, co zakrywa-jące pustkę. Same w sobie nic nie stano-wią, ale otchłań dzięki nim zdaje się być mniejszą.
Pancernik Patiomkin
Diabeł tkwi w szczegółach dlatego należy je zignorować.
Pierwszą zasadą egzorcysty jest by nie dyskutować z Księciem ciemności, bo ten będąc umysłem stokroć potężniejszym z łatwością może omamić człowieka, zawład-nąć jego myślami, duszą, a ten się nawet nie zorientuje.
Człowiek - to brzmi dumnie.
A i owszem dumnie, jeno trza umieć się posługiwać owej dumy przyczyną. Co pomóc może stawić czoła indywiduum, któremu na imię szatan, lucyper, bies, Belial de Gehenna, jak zwał tak zwał, złu tak, czy owak, śmierci.

Z 6-cioma MILIARDAMI LUDZI NIE POGADASZ...

czyli: chcieć, mieć, zużywać.
Lepiej się określamy przez to co mamy, niż to jak jesteśmy. Niewielka na pozór różnica semantyczna między być a mieć, a jakie przepaści w skutkach.
Par exellence nie jest to problem tyczący Całej Ludzko-ści, ale kwestia pojedynczego człowieka i jego odwagi w wyborze prawdy, przeciwsta-wieniu się indywidualnym pokusom chciwości, lenistwa, stumanienia.
Łatwo się tłumaczyć: ode mnie nic nie zależy, nic nie zna-czę wobec 6-ciu miliardów ludzi. A gdzie wolna wola, gdzie rozum?
Do wszystkich, najbardziej nawet absurdalnych i zbrodni-czych pomysłów łatwiej jest przekonać tłum, niż poje-dynczego człowieka. DLACZEGO?
Ludzkość z ludzi się składa. Dlatego właśnie targował się w Sodomie Abraham z Panem o tych kilku sprawiedliwych.
Oby nadszedł dzień kiedy znajdzie wynegocjowaną licz-bę.

Martin Viking
Fakty są tam, gdzie nie ma ludzi, kiedy się pojawiają są już tylko interpretacje.
Stanisław Lem

Poezja nad dialektyką

nie mam pojęcia co ... myśleć
mierzi mnie świat
mierżą przepychanki
i pożegnania
w odpowiednim momencie
i boli
nauczyłam się z tym żyć
a wciąż jeszcze boli
kiedy przestanie będę mogła
zakończyć życie
już nic nie będzie warte

AG/DC

CZYM JEST LUDZKOŚĆ I DO CZEGO SŁUŻY?

Bezprzedmiotowym jest pytanie o sens człowieka, gdyż ten sam w sobie odpowiedź znaleźć powinien. Z ludzi zbiorowi-skiem sprawa bardziej złożona... Bo cóż mamy z sie-bie nawzajem, co nam ze świata?
“Nie pytaj co Ameryka może zrobić dla ciebie, zapytaj co ty możesz zrobić dla Ameryki”
Nawet szczur nie wejdzie dwa razy w ślepy zaułek labiryn-tu. Tinius

Poezja nad fizyką!

Spadł chiński satelita.
Trafiło przed dworcem faceta,
w torbie znaleźli
brudne kalesony.

Hasło dla walczących z nałogiem:

NIE PAL WŚRÓD PALĄCYCH

Idee i Postaci

DESIDERATA
Anonimowy tekst z 1692 roku znaleziony w starym kościele św. Pawła w Baltimore.

Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swą prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść.
Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha. Porównując się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie. Niech twoje osiągnięcia zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości.
Wykonując swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromną; ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa, niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.
Nie udawaj uczucia, ani nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wierna jak trawa. Przypomnij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy. Masz prawo być tutaj. I czy to jest dla ciebie jasne czy nie, wszechświat jest bez wątpienia na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia. W zgiełku i pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej złudności i znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź uważny. Dąż do szczęścia.

Z cyklu Coś z Nietschego dla każdego czyli Cóż jest prawda

Myśl europejska wzięła swój początek od obserwacji, zwróciła się z większym niż dotąd zaufaniem do zmysłów i rozumu, poddała się krytycznej refleksji, logicz-nemu uporządkowaniu. Pierwsi myśliciele odrzucili mity, religię, fantastykę odchodząc od praktyki do teorii. Bogactwo zjawisk przyrody i kultury zaczęło dziwić, narodziła się potrzeba głębszego rozumienia rzeczywistości, postawienia pytania o ARCHE.
CZYM JEST FILOZOFIA?
Problem czym jest filozofia i co jest ona warta pozostaje spornym. Gdy jedni spodziewają się po niej rzeczy wręcz niemożliwych, inni pomijają ją jako myśle-nie bezprzedmiotowe. Gdy jedni patrzą na nią z nabożnym szacunkiem, jako na rzetelny trud umysłów niezwykłych, inni pogardzają nią jako zbędnymi, jałowymi dociekaniami ludzi oderwanych od rzeczywistości. K.Jaspers
Momenty konstytuujące myślenie racjonalne /resp. filozoficzne/ w okresie przed-sokratejskim. W wiedzy filozoficznej, która od samego początku pretendowała do miana wiedzy naukowej /resp. teoretycznej/ wyróżnić można trzy zasadnicze war-tości: przedmiot, metodę i cel.
Przedmiotem filozofii wczesnogreckiej była rzeczywistość, jednak w ujęciu przedmiotu nie pomijano pozostałych wartości. Filozofia chce i musi wyjaśniać, lub przynajmniej powinna podejmować wysiłek wyjaśniania całej rzeczywistości. Filozofia jako autonomiczne zjawisko kulturowe, a wraz z nią jej przedstawiciel - filozof nie ma prawa ograniczać się do wyjaśniania wycinków, aspektów rzeczy-wistości, musi obejmować ją całą. Wyraził to jasno Tales w pytaniu o
zasadę wszystkiego.
Arystoteles w Metafizyce pisze: ...musi bowiem istnieć jedna, albo więcej niż jedna natura, z której powstają inne rzeczy przy zachowaniu jej samej...
Tales twierdził, że jest nią woda./Arist.Metaph.A3,98366/. Ważne dla nas jest to, że zostało postawione pytanie o początek, kres i podporę rzeczy. Zasadą tą była physis.
Problem metody ujawnia się w całościowym i ogólnym /resp. abstrakcyjnym/ ujęciu rzeczywistości. Metodą jest tu racjonalne wyjaśnienie całości dociekań filozo-fa, występuje tu element rozmowy - Logos. Mimo wieloznaczności pojęcia logosu, wydaje się, że oznacza on tu logiczne wnioskowanie, rozum objawiający się w procedurze racjonalnego poznania rzeczywistości. Logos jest tym, co pozwala znaleźć dla doświadczenia i faktów rację, przyczynę i zasadę. Wszystko ze względu na CEL tj. PRAWDĘ.
Tak więc gdzie i od czego zaczyna się filozofia?
Wydaje się, że punktem wyjścia wszelkiego filozofowania jest doświadczenie. Żyjemy w kręgu potocznego doświadczenia, a nasza obecność w świecie jest obec-nością doświadczającą. Jest to przedmiotowe doświadczanie, tak jak dziecko funkcjonujące w języku potocznym, a nie naukowym. Dalszym etapem po doświadcze-niu jest zdziwienie tzn. właściwe pytania filozoficzne pojawiają się w momen-cie, gdy nasz świat, którego doświadczamy traci oczywistość, a zaczynają się wątpliwości. Dzięki bowiem dziwieniu się ludzie obecni jak i pierwsi myśliciele zaczęli filozofować. Dziwiły ich na początku niezwykłe zjawiska spotykane co-dziennie, później z wolna stawali wobec trudniejszych zagadnień, jak na przy-kład związanych z Księżycem, Słońcem i gwiazdami...Arystoteles. Wiem, że nic nie wiem powie Sokrates. Właśnie moment utraty oczywistości wprowadza nas w wątpliwość, a poprzez krytykę wiedzy potocznej i potocznego doświadczenia świa-ta poszukujemy wiedzy nowej, fundamentalnej,
SZUKAMY PEWNOŚCI.
Wychodzimy od zwątpienia by dojść do tego w co zwątpić nie można.
Pozostaje jeszcze problem bezzłożeniowości, który ogólnie oznacza, że filozofia nie może zakładać swojej metody, gdyż metoda filozofii sama jest jej problemem. To jak ma się odbywać filozofowanie i czym ma ona być powinna z filozofii wyni-kać. W tym znaczeniu filozofia musi sama sobie określić przedmiot i metodę, czyli musi określić się czym jest. CZYM WIĘC JEST FILOZOFIA?
Id

przekleństwo języka, którego słów znaczenia nie określa leksykon, ale kontekst. Jest nieprecyzyjny, nie-praktyczny, ale barwny, ciekawy, piękny.

Czemu do świtu dążę?
samotny dużo myśli
nocy mojej trudnej nikt nie zrozu-mie
ale jestem dzielny
przecież przyjdzie jutro
a może to już dzisiaj
czy jeszcze Ciebie spotkam
zapytam co u ciebie
może rym to głupi
było mi jak w niebie
Ciebie boskiej cząstki nigdy już nie dotknę
ale miną lata
ja skruszeję trochę
będę przecież dzielny
warty Ciebie więcej

Gizmo

Spostrzeżenia niekoniecznie słuszne

Fafik czyli pies zagryzł kaczkę
Tłum żąda sprawiedliwości ! Nie by-le czego, bo przykładnego ukarania CZŁOWIEKA, KTÓRY POGRYZŁ PSA. Krzy-czą: Ukarać przykładnie, odstra-szyć, oduczyć wredne bachory, że nie wolno kopać Fafika.
Algieria, Somalia, Jugosławia, Irak, wyrywane kobietom żołnier-skimi saperkami płody, bezintere-sowne ludobójstwa, Newsy pełne krwi i dziecięcych oczu.
Wydaje się, że wyjściem byłoby ode-branie kopiącemu psa, a nie jego praw.
Dziwne w tej awanturze wydaje się to, że humaniści, natchnieni pacy-fiści, czy surowi animaliści z re-guły współczują skazanym na śmierć, a nie ich ofiarom.
Kaczki psie życie, psi los.
Całą sprawę należałoby nazwać ra-czej: Pies zabił się o taczkę. Id

Nuke the Wales

...it is strange world we live in that all the new advances in under-standing are used only to continoue the nonsence which has existed for thousand years.
Richard Feynman

well nosence is better than no sence at all

Niebo gwiaździste nade mną i świa-tła miasta pode mną i olśnienie, że widząc ten chaos za oknem nabrać można obrzydzenia, ale spojrzawszy z góry, zenitalnie, jawi się mniej, bardziej logiczny układ ulic i zabudowy /w lublinie absolutnie opętańczy/. A teraz spojrzawszy w gwiazdy można mieć nadzieję, że ja-ko w niebie, tako /rzecze zaratu-stra/ i na ziemi... i gwiazdy, jak oczy Boga...
I mimo pozornej obcości tematycznej spotykamy się tu z największym pro-blemem wszystkiego tj. dystansem, perspektywą, bo jak wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedze-nia.
Zagadnienie jest klarowne, choć zdawać się może jałowe i brodate, ale wciąż nierozwikłane, mianowi-cie jak traktować małpiatki, wielo-ryby, storczyki, misie panda, zie-lone amazońskie płuca świata, albo czy nosić futra sztuczne, czy może naturalne; a jak traktować cywili-zację, kulturę?
Pan prof. dr hab. T.B. powiedział, że historia świata, jest historią ciągłego, cywilizacyjnego procesu wytwarzania odpadów /sic!/. Wyj-ściem z takiej sytuacji jest oczy-wiście powrót do epoki kamiennej /rozwiązanie wypróbowane na Wietna-mie Północnym/.
Z drugiej strony spiker radiowy w filmie Hardware zaczyna dzień: Spójrzcie za okno, natura nigdy nie wymyśliłaby takich kolorów, podając następnie poziom radiacji i inne komunikaty meteo. Bo czyż nie pięk-nie byłoby wybetonować ziemię po horyzont?
Che

Ruch dla szaradzisty

Bardzo lakoniczny wykład w kwe-stii semantycznych zastosowań znaków interpunkcyjnych, skąd wyciągnąć można daleko idące wnioski natury ontologicznej i nie tylko. Zachęcem do zasta- i postanowień. Otóż:
trójkąt: ···,
kwadrat: ··,
koło: ·;
czerwony: ···,
niebieski: ··,
żółty: ·;
dominanta: ···,
subdominanta: ··,
tonika: ·;
ciało: ···, dusza: ··, rozum: ·;
etc, etc, etc...

14.02.1998 Cyryla i Metodego

Czternasty dzień lutego, dzień śśw. Cyryla i Metodego patronów słowiańszczyzny, których zasłu-gi niedoceniane, choć ogromne. Oni to ubrali nasze tak oporne wobec alfabetu łacińskiego ję-zyki w słowa litery, a zwyczaje w postać kultury.
I cóż im za to?
Anglosaska degeneracja, chore zwyczaje i zabobon sprzeczny nie tylko z kanonem religii, kultury, ale i dobrego smaku /brakuje jeszcze, by zaczęto spółkować na ulicach/.
NIECH ŻYJE CYRYL !!!
NIECH ŻYJE METODY !!!
PRECZ ZE ŚWIĘTYM WALENTYM !
No wiesz, jak śmiesz, w taki deszcz całować mnie chcesz?
A pieniądze to masz?

To skandal - W dupie jest dziura!

Zasiadanie na wyżynach /naukowych, społecznych, czy ja-kichkolwiek innych/ jest lukra-tywne o ile się już tam wygodnie siedzi. Każda jednakowoż wyżyna dając wspaniałe pole widokowego popisu i poczucie, jakby nie było wyższości, wymaga tego żeby się tam najsampierw wspiąć. I tu pada pierwsza zagadka -
czy warto?
Boć już po wejściu tamże istnieje możliwość /a prawa fizyki ostrze-gają, że jeżeli coś jest możliwe - na pewno się stanie, co jest tylko kwestia czasu/ się stamtąd stoczenia. Na domiar wszystkiego na szczycie siedzi ktoś i pyta niczym Sfinks:
if you wanna be my lover?
Z jednej strony patrząc nie spo-sób odpowiedzieć przecząco na tę zagadkę, a z drugiej, cóż... Sfinks mityczny nie zawsze przyj-muje swą kamienną postać, jedno się tylko nie zmienia - błędna odpowiedź oznacza spore kłopoty. Tylko która jest właściwa? Pro-blem z wyborem?
Odpowiem przykładem: bywszy w dyskosyf pochłonięty tym i owym o pytaniu Sfinksa zapomniałem, przypomniał mi je wyłaniający się z mroku napis:
TIME GOES BY.
Zdruzgotany objawieniem wybrałem, a potem przyszedł ranek i niebo było jak czysta chusta. Che